sobota, 17 listopada 2012

jesienna deprecha


Czy istnieje sposób, żeby zmotywować człowieka do wstania o 6. rano w listopadową sobotę i biegania? Trochę sobie nie wyobrażam. Mnie nic nie zmusi, żeby tak się zerwać. Piździ, zimno, czasami pada, żadna trawa nie pokrywa psich gówien. Nikt nie doceni wysiłku, bo wszyscy normalni śpią. Nie ma żadnego pozytywnego bodźca. Jednak dzisiaj rano zdarzyło się coś, co daje jakąś nadzieję. Może nie jest to bodziec pozytywny, ale na tej motywacyjnej pustyni hasło „za to inni mają gorzej” należy docenić.

Żeby wytłumaczyć, o co chodzi, muszę pójść w sporą dygresję:    

Otóż Guru należy do bardzo elitarnego klubu. Tak elitarnego, że nawet niektórzy jego członkowie nie wiedzą, że do niego należą. Klub ma w nazwie słowo „golf” i nazwę pewnego rozgrzewającego trunku. Oczywiście w golfa nikt grać nie potrafi, mamy łącznie półtora kija i piłeczki ukradzione dzieciom prezesa klubu. Jesteśmy jak PZPN – bardziej zajmują nas wybory prezesa, zjazdy delegatów, opijanie sukcesów, porażek i wszystkiego innego. Sportem mało kto się przejmuje.

W październiku zeszłego roku spotkaliśmy się którejś soboty. Zaczęliśmy w Przekąskach I Zakąskach, po czym pojechaliśmy nad Wisłę. Było pięknie, przyroda stanęła na wysokości zadania, klucz przelatujących kaczek zrobił nam 100 lajków na fejsie, a my na zmianę piliśmy i uderzaliśmy. Zachęceni zeszłorocznym sukcesem postanowiliśmy powtórzyć spotkanie. Padło na równie malownicze miejsce – spotkaliśmy się dzisiaj o 7. rano tuż przy lotnisku. Miało być pięknie, mieliśmy grać na tle startujących samolotów i w ogóle.

Miało być tak:




Tak: 


Albo chociaż tak:


Wybraliśmy miejsce, w którym położona jest górka dla spotterów. Niezorientowanym powiem, że spotterzy to tacy ludzie, którzy czatują przy lotniskach i na widok nadlatującego samolotu walą sobie konia.

Było mokro, piździło, a lotnisko spowite było mgłą. Naturalną czy sztucznie rozpyloną przez Rosjan – nie mnie to oceniać. W każdym razie żadnego samolotu nie zobaczyliśmy. Za to bardzo zdziwiła nas obecność w tym miejscu wozu transmisyjnego Polsatu…

W tym momencie przypomnę, że mówię o motywacji pod tytułem „inni mają gorzej”.

Pan operator z Polsatu wspiął się na tę spotterską górkę, ustawił kamerę i zaczął kręcić. Podszedłem do niego, zagadałem, nasz dialog wyglądał tak:

Ja: Co, czekasz na Dreamlinera?
Operator: Nie.
Ja: To co kręcisz?
Operator: Mgłę…


No to ja już wolę biegać…

Kilka zeszłorocznych fotek. Właśnie tak pięknie dzisiaj nie było:

Pan Roman z Zakąsek gra tylko za grubą kasę

Guru z kijem w dłoni i promilami we krwi

Damian Milord
Ówczesny Pan Prezes

Sponsor generalny

Tę piłeczkę odsłoniła dopiero tegoroczna susza