środa, 2 stycznia 2013

3 miechy później...


Dziś mijają dokładnie 3 miesiące, odkąd zawiązałem supeł na osi czasu. Odkąd postanowiłem przestać być brzydkim kaczątkiem, a zacząć być jednym z mniej brzydkich kaczątek.

3 miesiące to już kawał czasu. To przecież więcej niż 2 miesiące. Czy coś się udało? 
Chyba całkiem sporo. Schudłem jakieś 7-8 kilogramów. A przecież w tym samym czasie rzuciłem palenie. Stałem się nieco bardziej żarłoczny, ale… Biegam!

Biegam ilości dla mnie kosmiczne. Biegam tyle, że o ja Cię pieprzę. W połowie października zdychałem po 15 minutach truchciku, dzisiaj zrobiłem 14,5 km z prędkością dającą szansę na wynik poniżej 2 godzin w półmaratonie. A cały czas mam przecież jakieś 10 kg nadwagi. A od sylwetki biegacza długodystansowego dzieli mnie jeszcze jakieś 20 kg. Praktycznie każdy tydzień to jakiś postęp – odległościowy czy szybkościowy. Każdy dzień i każdy bieg dokłada nową cegiełkę. Tak wyglądają moje statystyki z gurudnia:



Nie umiem przestać biegać, nie umiem przestać o tym myśleć. Ciągle coś o bieganiu czytam, ciągle się dowiaduję, mam już plany biegowe.

Mój cel nr 1 się nie zmienił – jesienią mam zamiar napić się piwa. Zaraz po ukończeniu maratonu. Do tego czasu rozwój biegowy. Na pewno wystartuję w Półmaratonie Warszawskim. I w kilku innych biegach.

Miało być Fit, robi się tylko i wyłącznie biegowo. No trudno, nic na to nie poradzę, miłość ma to do siebie, że trafia człowieka nagle, a jak już go trafi, to później musi biedak napieprzać maratony. Dlatego zmieniam nieco formułę tego bloga. Nie będzie miał już charakteru motywacyjnego, bo żadnej motywacji nie potrzebuję. Przemiana się dokonała, jeśli potrzebuję motywacji, to do tego, żeby biegać nie iść, bo biegałbym bez przerwy. Nie będzie o innych aktywnościach, bo ich nie ma. Będą biegowe przemyślenia i żarty. Tylko tyle i aż tyle. Jeśli macie ochotę bawić się dalej, to zapraszam.

A teraz chwyćmy się za rączki i zatańczmy do najlepszej piosenki do biegania ever. Słuchałbym jej w trakcie biegania, gdybym tylko słuchał jakiejkolwiek muzyki w trakcie biegania.