środa, 7 listopada 2012

teraźniejszość mojej otyłości...

W scenopisarstwie punktem środkowym nazywa się moment w akcji filmu (położony, co bardzo ciekawe, w środku filmu), w którym bohater przestaje otrzymywać ciosy, a zaczyna je zadawać. Przestaje być zwierzyną, zaczyna być myśliwym. Ścigany zmienia się w ścigającego. Moment ten nazywa się także czasami punktem bez odwrotu. Po jego nastąpieniu bohater nie ma możliwości powrotu do sytuacji z początku filmu. Nie wróci już do swojego spokojnego życia, bo zmieniło się ono na zawsze. Kończąc ten bełkot powiem tylko, że poniższe zdjęcia są właśnie moim punktem środkowym. 

NAPISANO 4. PAŹDZIERNIKA, 3. DZIEŃ OD ZAWIĄZANIA SUPŁA NA OSI 

Ta drastyczna metoda ma na celu przedstawienie świata takim, jakim jest. Bez czarnych koszulek, które wyszczuplają, bez kamizelek, które nadymają rękawy i wydaje się, że człowiek zgrabniejszy. Najgorsza strona. Taki, kurwa, jestem. Tak się, kurwa, zapuściłem. Tak wyglądam, gdy nie wciągam brzucha. To jest punkt Zero mojej historii, to jest początek, od tego dna się odbijam, to w tym błocie się tarzam, to z tej powłoki chcę wyskoczyć. Codziennie niskie ceny!


Serdecznie polecam widok ramion, które w życiu fizycznie nie popracowały


A oto i ujęcie podkreślające mojego przyjaciela i jego ciągoty do panowania nad światem. Dokonał już anschlussu Austrii, ten mały biedny kraj cały się tam zmieścił. Odbija mi się Mozartem.


Mógłbym powiedzieć, że nie wiem, jak ja się mamie z tego wytłumaczę, ale mama już to widziała. 

I jeszcze kronikarski obowiązek. Oto moja aktualna waga. Od tego startuję. I do tego nigdy już nie wrócę.



A jak świat odpowiedział na moje wyzwanie? Odpowiedź już jutro w porze wysokokalorycznej kolacji!