czwartek, 29 listopada 2012

odchudzanie dla debili


Pośród tysięcy listów, które otrzymuję od fanów, znalazł się jeden, który bardzo mnie zaintrygował. Napisał do mnie Michaś z Tarnobrzegu.

Szanowny Guru!
Mam na imię Michaś, jestem debilem. Chcę schudnąć. Ważę 97 kilogramów, z czego samego tłuszczu jest 112 kilogramów. Wiem, że to niemożliwe, żebym miał więcej tłuszczu niż wszystkich kilogramów, ale nie zapominaj, że jestem debilem. Co robić?

Kochany Michasiu!
Chętnie odpowiem na Twoje pytanie, bo, oczywiście, świetnie znam się na omawianym zagadnieniu i też jestem debilem z nadwagą.
Nim przejdę do odchudzania chciałbym zaproponować zrezygnowanie z określenia „debil”. Może i jesteś debilem, ale ja nie lubię używać tego słowa, bo jeszcze ktoś pomyśli, że mam na myśli debila, a to przecież obraźliwe. Dlatego mój wykład ukierunkuję możliwie szeroko – tak, żeby zrozumiał mnie i debil i pijany i Michaś z Tarnobrzegu. I nikt nie poczuje się urażony. Po prostu będę mówił jak do dzieci.

A więc: drogie dzieci!
Musicie wiedzieć, że schudnąć nie jest łatwo. Nasz organizm to cwana bestia, która nie lubi, gdy ktoś podbiera jej gromadzone przez dłuższy czas zapasy. Posłużę się przykładem z kinematografii. Znacie film animowany „Skok Przez Płot”? Może tak, może nie - na wszelki wypadek przypomnę, o czym ta urocza bajka opowiada.

Wyssane stąd
Otóż jest sobie szop pracz, który wcześniej niż zwykle obudził się ze snu zimowego. Jest bardzo głodny, w brzuchu mu burczy, a jedzenia brak. Po paru nieudanych próbach zdobycia pożywienia szop pracz znajduje jaskinię, która okazuje się niedźwiedzią gawrą. Śpi w niej potężny niedźwiedź. Za niedźwiedziem leżą jego zapasy jedzenia, które zje sobie, gdy tylko obudzi się z zimowego snu. Szop postanawia okraść niedźwiedzia. Czy mu się uda? O tym przeczytacie już w następnym akapicie!

Wracamy po jednowersowej przerwie! Żeby podkreślić wagę sytuacji i stawkę pojedynku powiem, że w oryginalnej wersji językowej szopowi głos podkładał Bruce Willis, a niedźwiedziowi Nick Nolte. Drogie dzieci, same widzicie, że nie ma chuja we wsi. Tylko jedzeniu nikt nie podkładał głosu, bo jedzenie nie mówi.

Wyssane stąd
Kto jest kim w tej zabawie? Jedzenie to tłuszcz, którego chcecie się pozbyć. Niedźwiedź to Wasz organizm, który sobie zapas tłuszczu zgromadził. A szop to Wasza chęć pozbycia się tłuszczu. Proste, nie?

W filmie szopowi przez długi czas udaje się realizować właściwy plan. Po cichu podbiera niedźwiedziowi jedzenie. Robi to tak cichuśko, że ten nawet nie mruknie, bo stary niedźwiedź mocno śpi. I to jest, drogie dzieci, dobra strategia, żeby ukraść swojemu organizmowi trochę tłuszczu. Przede wszystkim organizm nie może zdawać sobie sprawy, że ktoś coś mu kradnie. Musi spać, musi być spokojny. Tłuszcz kradniemy wysiłkiem, ale powinien to być wysiłek na niskim tętnie. Czyli bez stękania, sapania, umierania za Niceę, niczego nie robimy ostro i na raz. To musi być wysiłek powolny, stopniowy i rozłożony w czasie. To tzw. trening aerobowy. W międzyczasie można nawet nieco podkarmić niedźwiedzia – to będzie bardzo skuteczna zasłona dymna.

Tę strategię Guru realizuje biegając. Guru nie biega szybko i do utraty przytomności. Guru biega powoli, ale przez dłuższy czas, ostatnio to jakieś 75 minut ciągłego biegu. Dzięki temu Guru chudnie. Guru nie budzi niedźwiedzia.

A wracając do szopa: szop przesadził. Tak się zajarał ilością podpieprzonego tłuszczu, że postanowił zabrać niedźwiedziowi absolutnie wszystko. Nawet puszkę chipsów, którą ten obejmował przez sen. No i to szopa pracza zgubiło…

Wyssane stąd
Tym, którzy nie widzieli filmu, nie będę zdradzał, co było dalej. Ale łatwo się domyślić, że obudzony niedźwiedź nie był zadowolony z tego, że jest okradany. Tak samo zachowuje się nasz organizm. Choć jest wielki i otłuszczony, to gdy dowie się, że ktoś chce go okraść, zaczyna piszczeć, panikować jak ostatnia pipa i ratować, co tylko się da. Organizm panikuje wtedy, gdy widzi, że ma miejsce sytuacja kryzysowa. Jeśli od rana nic nie jecie, a śniadanie spożywacie o 15., to nie macie szans na schudnięcie, ponieważ wysłaliście do organizmu sygnał: „idzie kryzys, oszczędzaj siły, ratuj tłuszcz, przyda ci się w ciężkich czasach, pull up!”. Jak reaguje organizm? Wysyła wam rozkaz: „zwolnijcie, nie ruszajcie się, nie macie siły”. Podwójnie zła strategia.

Trza na odwrót. Trzeba mówić do swojego niedźwiedzia: „śpij, misiu, śpij, a ja se w tym czasie trochę pospaceruję albo na orbitreka wlezę. Co to takiego? Nie zawracaj sobie głowy, tu bardziej o słuchanie muzyki chodzi i na płeć przeciwną sobie w lustrach popaczę, zero wysiłku, śpij, śpij…”.

No i tyle. Żadnej większej filozofii. Bajeczka dla debili dzieci. To prostsze, niż się wydaje. Nie trzeba przestać jeść, można nawet jeść więcej. Tylko należy pamiętać, żeby kilka razy w tygodniu uprawiać przez dłuższy czas jakiś ruch – jogging, szybki marsz, seks tantryczny – co tam chcecie. Najważniejsze – nie budzić niedźwiedzia!


A sam film polecam również z powodu pięknie udzielonej odpowiedzi na pytanie: „dlaczego nie należy pić napojów energetycznych?”. 

Wyssane stąd